Nie mogę się już doczekać. Większość moich myśli zaczyna bezwiednie krążyć wokół oczekiwania na pojawienia się na świecie malutkiej Z.
Odliczam dni do przewidywanego terminu, wsłuchuje się w siebie. Szukam symptomów zbliżającej się "wielkiej chwili". Jakoś to utarte przekonanie, że drugi poród zwykle jest wcześniej trochę świszczy mi w uszach i determinuje moje nastawienie. Niby wiem, że nie ma reguły, że to niezwykle indywidualna sprawa, a jednak czekam i czekam, choć czasu do "terminu" jeszcze troszkę pozostało.
Dziś pojechałam z A. w odwiedziny na chwilę do małej L. Dziewuszka ma już ponad trzy tygodnie, więc jest już całkiem okazałą panienką :)
Mała bezbronna kuleczka, w 100% zależna od rodziców. Spała spokojnie w bujance i wcale nie przejęła się naszą obecnością.
Obserwowałam zachowanie A. względem małej istoty i co ciekawe, on też praktycznie nie zwracał na nią uwagi. Zajęty buszowaniem po pokoju i zabawą pilotem do telewizora, nie oczekiwał od L., że będzie towarzyszyła mu w zabawie.
Zastanawiam się jak zareaguje na pojawienie się w domu istotki podobnych gabarytów. Jak poradzi sobie z emocjami, moją niepełną dyspozycją czasową? Te myśli spędzają mi wciąż sen z powiek.
Mam nadzieję, że będzie lepiej niż w większości podobnych przypadków o jakich słyszałam i wierzę w moje relacje z A. i w jego małą mądrą główkę. Pielęgnuję w sobie pokłady wyrozumiałości i cierpliwości dla A. Sporo czytam jak przetrwać ten często trudny czas w rodzinie, kiedy w ułożony świat wkracza kolejna osóbka.... i czekam :)
I to pozytywne nastawienie dodało mi dziś dużo siły i spokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz