wtorek, 28 lipca 2015

Dzień 50. Śniadanie na plaży

Czy można wyobrazić sobie piękniejsze okoliczności przyrody niż pyszne śniadanie przy stoliku z widokiem na morze? Piasek na wyciągnięcie ręki, zero fal, delikatnie, zwiewnie i nie za gorąco. 
Śniadanie smaczne, chlebek jeszcze ciepły... ehhh... gdyby mnie tu nie było to bym nie uwierzyła :)
Postanowiliśmy z Tatą nie jeść standardowego śniadania w hotelu, tylko wykorzystać to, że jesteśmy nad morzem tylko jeden dzień i usiąść w restauracyjce na plaży. 
Zupełnie inaczej taki posiłek smakuje kiedy towarzyszy mu tak piękny widok i bliskość natury. 
Mały A. nie mógł oczywiście spokojnie usiedzieć na miejscu, ale trudno wymagać od niespełna dwuletniego dzieciątka, że nie będzie chciało zanurzyć swych rączek w delikatnym piasku i pobiegać beztrosko po otwartej przestrzeni :)
Czasem ciężko jest się przestawić na tryb aktywności i potrzeb dziecka, ale dziś nie miałam z tym kłopotu i starałam się dotrzymać mu kroku :)
Oczywiście gdy tylko Pani przyniosła talerze wypełnione zestawami śniadaniowymi, dla A. plaża w jednym momencie przestała istnieć i liczyło się już tylko jedzenie :) Ależ to dzieciątko pochłania posiłki, aż nie mogę wyjść z podziwu gdzie mu się to w tym małym brzuszku mieści :)
Po śniadaniu był czas na krótki spacer i niestety trzeba było wracać do domu.
Podróż podobnie jak wczoraj nie była relaksem dla żadnego z nas.
Zmęczony i znudzony A., zdenerwowany, zdekoncentrowany Tata i ja próbująca jakoś zaradzić płaczowi A., ale mająca świadomość, że moje próby skazane są na porażkę.
Jedna główna i niezaprzeczalna zasada podróżowania z dzieckiem - jechać w nocy, kiedy mały człowieczek będzie spał. Wszyscy o tym wiedzą, my oczywiście też, a potem próbujemy oszukać rzeczywistość i oczekujemy od dzieciątka, że może jednak się dostosuje. Otóż NIE :)
Nie można tego wymagać. I tak naprawdę stres jaki powoduje jego zniecierpliwienie potęgowany jest przez złość na samego siebie, że przecież doskonale wiedzieliśmy jak to będzie wyglądało, a mimo to podjęliśmy złą decyzje :)
Mimo trudu podróży, super było wyrwać się choć na parę chwil nad morze. Zjeść pyszne śniadanie, przespacerować się i zwolnić :)
Lubię takie wyprawy. Choć męcząca jazda samochodem na razie jeszcze determinuje troszkę moje wspomnienia, to wiem, że niedługo pozostanie już tylko wizja fajnie spędzonego wspólnie spontanicznie czasu i uśmiechnięta buźka biegnącego plażą A.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz