środa, 29 lipca 2015

Dzień 51. Totalna regeneracja

Nic nie robiliśmy cały dzień. Nic nie musieliśmy, nic nie chcieliśmy. Zabawy zmieniały się jak w kalejdoskopie, zagracaliśmy podłogę i odgruzowywaliśmy gdy brakowało nam miejsca. Jedliśmy powoli, A. spał o dowolnej porze - trwa akcja regeneracja.
Po wczorajszej podróży mieliśmy dziś z A. dzień wolny. Nie wsiadaliśmy do auta, nie mieliśmy planu, nie trzymaliśmy się schematu. Robiliśmy to co akurat nas zainteresowało i nie odliczaliśmy czasu do kolejnego etapu dnia. 
Czasem taki dzień bez planu jest potrzebny. Dziś A. wyraźnie był zmęczony i wszystkie emocje były mocno wyostrzone. Kiedy płakał, to całym sobą, kiedy się śmiał to do rozpuku. Wpadał bidulek ze skrajności w skrajność. Ależ ta mała główka musiała sobie poradzić z emocjami ostatnich prędkich dla niego dwóch dni.
W sumie nie mamy nigdy konkretnego planu dnia. Nie mamy karteczki z zapiskami, o której jemy posiłki, ile czasu spędzamy na dworze, kiedy czytamy książeczkę, kiedy układamy klocki. A słyszałam, że są Mamy, które tak właśnie funkcjonują każdego dnia. Ja wiem, że nie poradziłabym sobie z takim reżimem :) Lubię kiedy jest jakiś element zaskoczenia i pomysłu, bo w przeciwnym razie chyba bym się zamęczyła. A. też świetnie sobie radzi z takim planem dnia bez planu i nie wyczuwam, żeby cokolwiek mu w tym przeszkadzało. Jest jeden podstawowy plus takiej sytuacji, nie jesteśmy zobligowani do życia z zegarkiem w ręku i powrotu choćby z końca świata np. na 13:00 na drzemkę. Jak A. jest zmęczony, to zaśnie o 11, 12, czy 16 praktycznie wszędzie :)
A. to super chłopczyk. On się dostosowuje do sytuacji, ale to przede wszystkim my staramy się dostosować do jego potrzeb. Na szczęście nie stawia nam wielkich wymagań i jest bardzo łaskawym maluszkiem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz