czwartek, 23 lipca 2015

Dzień 45. Muszę zwolnić

Nie nadążam... po prostu już powoli brakuje mi sił i czuję, że działam na 60%.
Upały na dworze nie pomagają wyrwać się ze stanu przytłumienia, a hormony powoli napędzają emocje, z którymi ciężko mi się uporać.
Szybciej tracę cierpliwość, wolniej się poruszam, jestem rozkojarzona i  jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi zaczynam czuć, że jestem w ciąży.
Do tej pory jakoś nie odczuwałam dyskomfortu związanego z rosnącą w brzuszku Z.
Miałam siłę bawić się z A., biegać za nim, nosić na rękach i wygłupiać się gdy tego oczekiwał. Dziś apogeum osiągnął stan, kiedy na to wszystko brak mi po prostu sił. Wniesienie A. na piętro domu było dziś nie lada wyzwaniem. Przekonanie A. do tego, aby usiadł w wózku, niemalże przekroczyło moje umiejętności zarówno fizyczne jak i emocjonalne i bardzo wiele wysiłku kosztowało mnie aby się nie rozpłakać z bezsilności, albo nie podnieść głosu na A. Trudne to wszystko dziś było niezmiernie.
To jak bardzo przestałam sobie radzić strasznie mnie frustruje. Nawet jedzenie przez A. kolacji wywołało u mnie poczucie bezsilności i beznadziei, że kiedy pojawi się Z. to już w ogóle nie dam sobie ze wszystkim rady.
Poza tym, równocześnie wpadłam w stan, że koniecznie potrzebuję zadbać teraz o A. i kupić mu coś ładnego i wyjątkowego, a kompletnie nie mam pomysłu co to mogłoby być. I to też doprowadza mnie do szewskiej pasji :)
Potrzeba ta wynika zapewne ze świadomości,  że kiedy już będzie mała królewna, to nie będę miała aż tyle czasu dla A. ile w tej chwili. To dość dla mnie stresujące, bo kocham tego wspaniałego chłopczyka najbardziej na świecie i strasznie nie chcę mu nic odbierać. 
Jak to wszystko pogodzić? Jak zatrzymać gonitwę myśli, emocji i zmęczenia?
Chyba po prostu muszę przeczekać i liczyć, że w końcu załączy mi się trzeci bieg i zacznę działać instynktownie i pewnie. Że będzie tak jak wspomniała moja koleżanka G. (doświadczona mama dwóch dziewczynek), że logistyka będzie moim najmniejszym zmartwieniem. Choć może nie brzmi to optymistycznie, ja interpretuje to tak jak chce czyli, że wszystko da się poukładać w sposób naturalny i skupić się będę wtedy mogła na tym, żeby dzieciaczkom było jak najlepiej.
Czy będę dobrą mamą dwójki dzieci? Na pewno będę się bardzo starać, ale zdaje sobie sprawę, że nie raz pojawi się chwila zwątpienia, załamania i poczucia samotności w macierzyństwie. Cóż, w sumie sama tego chciałam, a nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Mamy dzieci z małą różnicą wieku borykają się z podobnymi problemami i wątpliwościami i dają radę, więc może ja też dam?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz