poniedziałek, 6 lipca 2015

Dzień 28. Porządek musi być!

Małe dzieci to wielki bałagan. Zabawki są niemal wszędzie. Szybko nudzi się jedna, to za chwilę na podłogę ląduje następna i tak w kółko. Zapanować nad tym haosem czasem nie jest łatwo. 
Próbuję uczyć A., że kiedy znudzi mu się część rzeczy, to żeby odłożył je na miejsce i dopiero wziął kolejne, ale to raczej jeszcze nie działa i kończy się tym, że ja sprzątam, kiedy zaczynam się obawiać, że za chwilę nie ogarnę już tego nieładu. 
A. na szczęście zabawek ma ilość ograniczoną, więc nie ma strachu, że przysypie nas góra klocków, samochodów, czy maskotek, ale gdy kończy się miejsce na podłodze, zaczynam się niepokoić. 
Budujące jest to, że gdy zaczynam sprzątać, A. ochoczo się dołącza i mi pomaga. Zdaję sobie sprawę, że On uważa, że to część jakiejś świetnej zabawy, a nie ratowanie podłogi przed zniknięciem, ale jego zaangażowanie jest urocze.
Są jednak sprawy, które dla A. muszą być poukładane i posprzątane. 
A. wyrzuca do śmietnika zużyte pieluszki. Robi to za każdym razem i nie trzeba mu przypominać. 
Gdy jest uchylona szafka bądź niedomknięta szuflada, A. zawsze ją zamknie dokładnie. 
Gdy znajdzie na podłodze jakiś mały przedmiot, który nie jest jego, przyniesie i odda do ręki.
Gdy coś mi upadnie - podniesie.
Gdy wieszam pranie i po drodze zgubię jakąś rzecz, też zawsze podniesie i mi poda, albo sam będzie próbował rozwiesić. 
Taki jest wspaniały ten mały człowieczek. 
Więc zgadzam się na ten jego "artystyczny nieład" zabawkowy, bo może on ma taki sposób ogarnięcie swojej przestrzeni? A w rezultacie przy jego pomocy i tak wszystko wraca na miejsce.
Nie ma co tworzyć sterylnych warunków i chuchać i dmuchać, że porządek musi być. Jest w świecie małego dziecka tyle zakazów i reguł, które musi szybko przyswoić, że azyl i pełna swoboda, jaką ma w swoim pokoju, to chyba zdrowa równowaga.
I taką mam właśnie refleksję pozytywną na dziś. Mój mały poukładany A. z kreatywnym nieporządkiem w zabawie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz