wtorek, 14 lipca 2015

Dzień 36. Cała dla A.

Jak określić jakość spędzonego czasu z dzieckiem? Czy dobrze jest wtedy, gdy siedzimy na dywanie  i układamy klocki, bawimy się samochodami i oglądamy Świnkę Peppę? Czy może lepiej gdy gotujemy wspólnie obiad, wrzucamy rzeczy do prania, podróżujemy razem samochodem po zakupy? 
Wydaje mi się, że znalezienie równowagi między wszystkimi tymi czynnościami daje mieszankę idealną.
Towarzyszenie A. przy normalnych pracach domowych, to dla niego wielka frajda i niemal codzienność. Gdy ja coś robię w kuchni, mały A. wyciąga patelnie, plastikowe łyżki i pichci po swojemu. Gdy tylko zobaczy odkurzacz wyrywa go z ręki, włącza i rozpoczyna "sprzątanie". Podczas wieszania prania, mimo iż spora część czystych rzeczy ląduje na podłodze, to próbuje ten mały A. swoimi małymi rączkami dosięgnąć do suszarki i pomóc.
Wiem, że to świetna zabawa dla A., która jednocześnie bardzo rozwija jego umiejętności i uczy prawdziwego świata. Ale miewam też momenty, kiedy dopadają mnie wyrzuty sumienia, że spędzam za mało czasu z A., takiego w 100% pod niego. 
Przychodzi wtedy taki dzień jak dziś, kiedy to cała moja uwaga skierowana jest na A.
Absolutnie nie robię nic na siłę, nie wtrącam mu się do zabawy, nie narzucam spędzania czasu. Raczej obserwuje go uważnie i staram się odpowiadać na jego sygnały. Przyjęłam bowiem taktykę bycia w jego zabawach troszkę z boku. Nie wiem czy słusznie , ale wydaje mi się, że może dzięki temu A. będzie potrafił sam zorganizować sobie czas, kiedy będzie nieco starszy. Po prostu boję się sytuacji, że nie będzie umiał się bawić swoimi zabawkami i sam spędzać czasu. A to chyba dość częsty problem rodziców.  Dziś był dzień bez jazdy samochodem, z zabawami w domu i wolnym czasem na dworze. To określenie "na dworze", lubię najbardziej. Jakiś czas temu czytałam świetny artykuł o tym, że dzisiejsze najmłodsze pokolenie nie wychodzi na dwór! Że chodzą na plac zabaw, na spacer, ale wolność przebywania na dworze, które stanowiło podstawę mojego dzieciństwa gdzieś uleciała. Dlatego tak się cieszę mogąc napisać, że A. był po prostu na dworze :)
I tak minął spokojnie dzień ułożony dla dobra A. Spokojnie, bez fajerwerków i cudowania. A takie dni też są czasem potrzebne i dziś się przydał.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz