piątek, 24 lipca 2015

Dzień 46. Wyprzedaże, kochane wyprzedaże

Lato w pełni, jeśli tak można określić pogodę, która wygląda jak sinusoida. Raz upalnie innym razem zimno. Brak w tym wszystkim umiarkowania i stabilizacji. 
W każdym razie jeszcze się lipiec nie skończył, a w sklepach zaczęły się wielkie wyprzedaże. 
W sumie trudno się dziwić. Każdy kto chciał nabyć klapki, kostium, czy zwiewną sukienkę już pewnie to zrobił, a tych którzy się wahają warto zachęcić, żeby w magazynie nie zalegało. W końcu jesień za pasem.
Mija to lato niepostrzeżenie. Szczerze mówiąc, to jakoś w ogóle nie zauważam jego uroków w tym roku.
Wracając jednak do rzeczy, które jeszcze dwa tygodnie temu były w pełnej cenie, a teraz okazuje się, że na wartości 50% tańszej producenci nadal zarabiają.
Ubrań dla siebie nie szukam. Jakoś stan ciążowy nie wzbudza we mnie zakupowego entuzjazmu. Ciężko mi coś dobrać, przymierzyć nie ma jak. Ciążowych rzeczy nie szukam, bo niedługo rozwiązanie, a "normalne" kupię jak już będę wiedziała do jakiej wagi uda mi się powrócić i czy nie trzeba będzie kamuflować tu i ówdzie.
Co innego rzeczy dla dzieci. Tu oglądanie  i wybieranie to sama przyjemność. Choć też nie ma co przesadzać, bo kupowanie dla kupowania to kompletnie nie mój konik.
W każdym razie dziś odwiedziłam Zarę, w której wbrew pozorom można kupić naprawdę bardzo fajne rzeczy za małe pieniądze i Mothercare, w którym ceny zwykle mnie odstraszają.
Przeceny w Zarze na dziale Baby to niestety kropla w morzu potrzeb. Mam wrażenie, że maluchy są traktowane mocno marginalnie. Ale dziś wypatrzyłam bardzo fajne, najprostsze w swej prostocie jeansy dla A.
Przyglądam się, oglądam... no super. Postanowiłam również zobaczyć, co proponowane jest w nowej kolekcji. Patrzę, a tam.... identyczne spodnie :)
Te z kolekcji letniej za 39 zł., a z jesiennej identyczne za 55 zł.
Istne szaleństwo :) Czemu wyprzedawane są zatem spodnie, jeśli identyczne proponowane są na nowy sezon? Nie wiem, ale w sumie nie wnikam i przy kasie czuje rozpierającą mnie dumę, że udało mi się nie przepłacić ;)
W  Mothercare, wybrałam komplet pieluszek tetrowych dla Z. Wszystkie były z nowej kolekcji za 49 zł., a jedne za 25 zł. Idę więc do Pani ekspedientki z prośbą o wyjaśnienia, a Ona na to, że "serduszka są ze starej kolekcji, a kółeczka z nowej". Niedowierzanie moje trwa chwilę, ale Pani uśmiecha się ze zrozumieniem, no to biorę te....serduszka :)
Dzisiejszy dzień jest dobrym przykładem na to, że da się kupić fajne, firmowe rzeczy za niewielkie pieniądze. Wcale nie trzeba silić się na kupowanie w pełnych cenach zwłaszcza, że maluszki szybko wyrastają. Wyprzedaże dają możliwość kupienia pełnowartościowych produktów w odpowiednich cenach i ja to lubię. 
Fajne wzory, ciekawe desenie, dobre gatunkowo tkaniny wcale nie muszą być poza zasięgiem. Trzeba tylko odnaleźć w sobie "zglądacza, szukacza" i nie bać się wchodzić do sklepów, które na co dzień nas odstraszają. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz