wtorek, 7 lipca 2015

Dzień 29. Mama podobna do Mamy

Ile Mam tyle teorii i sposobów na wychowanie dzieci. Każda ma swoje metody i przekonania, więc oczywiste jest, że nie ze wszystkimi trzeba się godzić i akceptować, a przede wszystkim słuchać siebie i własnej intuicji. 
Nie zgadzam się, że malutkie dzieci cokolwiek wymuszają, manipulują i szantażują. 
Nie zgadzam się, że małym dzieciom można bez obaw podawać parówki, rozcinać smoczki w butelkach, żeby kasza szybciej leciała i noworodkowi podkładać poduszki pod głowę, żeby miało wyżej.
Nie zgadzam się, żeby na siłę sadzać dziecko, przypinać do bujaczka i unikać kładzenia na brzuszku - bo płacze
Nie zgadzam się, że trzeba zwariować na punkcie żywienia eko i podawać jedynie wyjałowione i niedoprawione potrawy, nie wspominając o niszczących świat słodkościach.

Zgadzam się, że maleństwo potrzebuje bliskości i trzeba je przytulać tak często gdy tego potrzebuje.
Zgadzam się, że od tego ile czułości i zdrowej miłości damy teraz dziecku zależy z jakim jej zasobem ruszy potem w świat. 
Zgadzam się, że trzeba trzeźwo myśleć, poszerzać swoją wiedzę na tematy ogólnie dziecięce, żeby wiedzieć jak nie popełniać fundamentalnych błędów i na co zwrócić uwagę.
Zgadzam się, że każdy ma swoje racje, a my nie jesteśmy od tego, by komuś mówić jak powinien żyć i powinniśmy zająć się byciem jak najlepszą Mamą dla naszego maluszka.

Gdy jednak spotykam Mamę z "nieswojego świata", to rozmowa o dzieciach jest dla mnie katorgą. Bo jak rozmawiać z Mamą, która twierdzi, że z piersi leci woda? Jak spróbować przekonać, że nieraczkujące dziecko, to nie jest powód do dumy, tylko do zwrócenia uwagi, czemu tak się dzieje i czy jest to prawidłowe zachowanie małej osóbki? No nie da się.
Absolutnie nie uważam się za eksperta w dziedzinie wychowania. Podkreślam to wielokrotnie, ale lubię być mamą świadomą i będącą na bieżąco w rozwoju dziecka. Podejście z rodzaju "zimnego chowu",  odkładania do wypłakania i twierdzeń: "jakoś to będzie, przecież żyje", jest dla mnie jednak nie do zaakceptowania po prostu.

Dziś byłam na spotkaniu z koleżankami, z których szczególnie jedna zdecydowanie jest z "mojego świata", więc rozmowa z nią zawsze jest dla mnie inspirująca, budująca i nastawia mnie szalenie pozytywnie na długi czas.
G. ma dwie córeczki i tak zdrowe i świadome podejście do rodzicielstwa, że patrzy się na jej relacje z dziećmi z prawdziwą przyjemnością. Nie jest w swym zachowaniu radykalna, elastycznie dostosowuje się do potrzeb dziewczynek, zachowując zdrowy dystans do ich czasem trudnych emocji. 
Sposób odżywiania, rodzaj zabawek, ubrań, otaczających przedmiotów, wszystko jest mi bliskie i wydaje się takie oczywiste. Dzień spędzony z G. nastroił mnie wybitnie pozytywnie, utwierdził w przekonaniu, że rodzicielstwo,  mimo trudów to przede wszystkim wspaniała przygoda, która ma cieszyć, bo jeszcze trochę potrwa :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz