niedziela, 30 sierpnia 2015

Dzień 83. Urodziny... moje ;)

Odpuściłam ten dzień. Nie miałam za bardzo siły i chęci na przygotowania. Mimo iż urodziny są dla mnie ważne, bo chciał nie chciał są klamerką pewnego czasu i pretekstem do spojrzenia w tył i podsumowania kolejnego etapu w życiu. Planu nie miałam żadnego. Chyba chciałam, żeby coś mnie tego dnia zaskoczyło. No i zaskoczyło, ale już wczoraj :) Tata postanowił zrobić mi niespodziankę i zaprosić rodzinę na wspólną niedzielę. Czemu dowiedziałam się wczoraj? No bo przecież ktoś musiał pomóc Tacie to wszystko ogarnąć, a raczej nie należę do tych, co by się nie zorientowali, że coś się święci widząc przygotowane przez Tatę kilkunaście szaszłyków :)
No więc Tata się wygadał i bardzo dobrze, bo razem z Babcią we trójkę ogarnęliśmy "menu".
Rodzina w komplecie = dużo dzieci. Oj pozmieniało się bardzo!
Do tej pory sami młodzi, śmiechy, rozmowy o niczym, a teraz... dzieci, dzieci, dzieci :) Świat ruszył z kopyta i prędko się nie zatrzyma. Nie ma już pełnej swobody, nic nierobienia. Mamy i Tatusiowie się spotkali i fajnie!
Powód spotkania zszedł na drugi plan, a w mojej głowie pozostaje wrażenie... dużo ich :)
Nasz mały A., roczny synek jednego brata, dwumiesięczna córcia drugiego brata, maleńka Z. i sześcioletnia córka K. 
Głośno! Zamieszanie! Karmienie! Przewijanie! Gorączka! Bajki! Nie ruszaj! Wspaniale! Przerażająco! Kocham Cię! Rodzinnie!
Chwilą wytchnienia i złapania oddechu był wspólny spacer. Wyglądaliśmy, jakby przedszkole wyszło na dwór. 
Niesamowite jest jak wszystko zbiegło się w czasie. Jesteśmy wszyscy na jednym etapie życia, mamy dzieciaki w podobnym wieku i rola rodziców będzie nam towarzyszyć już każdego dnia. Łatwa nie jest, ale każdy z nas zakochany jest w swoich dzieciach po uszy.
W naszej rodzinie raczej nie mieliśmy kontaktu z kuzynostwem i rodzeństwem ciotecznym. Dorastaliśmy we trójkę. Mam ogromną nadzieję, że dzięki nam nasze pociechy będą dorastały wspólnie, że pozwolimy im nawiązać trwałe relacje z tak bliskim rodzeństwem, które mają. Tylko od nas zależy czy będziemy pielęgnować tradycje wspólnych spotkań. Wierzę, że się uda. Trzeba tylko celebrować wszystkie nawet najbardziej błahe rocznice, żeby powodów spotkań było jak najwięcej. Bo mimo, że mieszkamy spory kawałek od siebie, to jednak relacje rodzinne jakie zaszczepimy w naszych dzieciach będą im towarzyszyły w całym życiu. Mi czasem brakuje siostry ciotecznej jako kumpeli, nie miałam szansy na taką przyjaźń, wspólne wakacje, wygłupy. Chciałabym żeby malutka Z. miała swoje dziewczęce sekrety z malutką L., a A., żeby psocił z F. Bo to ważna część rozwoju i kontaktów społecznych, a przede wszystkim świetna zabawa. 
Fajnie, że tak się namnożyło dzieci, tylko czemu one robią tyle zamieszania :D
Urodziny udane, całus dla Taty za zwołanie całej ferajny!! Bo On kocha :*




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz