poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Dzień 77. Kochać dwa razy bardziej

Druga ciąża, mimo iż bardzo chciana w pewnym momencie stała się dla mnie dość trudna emocjonalnie. Niespełna dwuletni chłopczyk w domu coraz bardziej ciekawy świata, potrzebujący uwagi i miłości. Codzienność już troszkę ułożona, znana i choć bywały trudniejsze chwile, to jednak wystarczyło skoncentrować się na jednym człowieczku. W ten unormowany pejzaż wkroczyć miała kolejna maleńka istotka. Na starcie nie miała łatwo. Stwierdziłam, że skupić się będę musiała przede wszystkim na emocjach małego A., bo to jego codzienność ulegnie radykalnej zmianie. Tłumaczyłam sobie, że przecież taka mała dziewczynka musi być po prostu najedzona, przebrana i niewiele więcej jej do szczęścia jest potrzebne. 
Ależ ja się znowu myliłam!
W ostatnich tygodniach ciąży nie czułam bardzo silnej więzi z rosnącą w brzuchu Z. 
Miłość do A. przyćmiła większość uczuć, które teoretycznie powinny się we mnie budzić. Ciąża rozwijała się niejako poza mną.  Cały mój świat zdominowany był uczuciami do A. i spędzanym z nim czasem. Kurcze, żeby nie użyć za dużego słowa... Z. w zestawieniu z A. była... Obca!
Wiedziałam, że nie będzie miała łatwo. Malutki A. był całym moim światem i nie do końca wiedziałam jak to jest pokochać drugie maleństwo.
Teraz, gdy Z. jest już z nami i zagościła na dobre w mym serduszku, czuję czasem, że na razie tylko w moim.
Mam wrażenie, że na razie Z. może liczyć tak naprawdę tylko na mnie. Ja Ją karmię, zmieniam pieluszki, ubieram. Tata pomoże w kąpieli, czasem weźmie na ręce, babcia przytuli. W zdominowanym jednak przez A. świecie, Z. na razie jest na uboczu.
Jest małą płaczącą istotką, która tak bardzo potrzebuje bliskości. Złości mnie czasem kiedy zaczyna płakać gdy tylko ją odłożę i nie mogę spokojnie zająć się zabawą z A. Przyznaję, że dość szybko tracę cierpliwość. Złoszczę się w sumie na siebie na to, że nie umiem wszystkiego pogodzić tak jak bym chciała. 
I gdy tak patrzę na tą małą kuleczkę tak bezbronną, taką samotnie płaczącą, to mam poczucie, że muszę kochać ją dwa razy bardziej, bo poza epizodami kiedy przytuli ją ktoś inny, ma tylko mnie i na razie tylko na mnie może liczyć. I szkoda mi jej tak zwyczajnie, bo niby chciana, wyczekana, a troszkę osamotniona w tym wielkim świecie. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz