niedziela, 9 sierpnia 2015

Dzień 62. Guliwer

Duże stopy, masywne dłonie, pękaty brzuszek, pyzate policzki... gdzie się podział mój mały A.?
Ależ on się zmienił, ależ on urósł przez te dwa dni!
Gdy wychodziłam w czwartek z domu był moim małym drobiazgiem, słodką istotką malutką. Do przytulania, bezbronną i cudowną. 
Dziś mam wrażenie, że to nie ten sam chłopczyk. Że urósł z 15 cm., że przytył, i że jego dziecięcy urok zamienia się w chłopięcą powagę.
Nie mogę sobie z tym poradzić, nie mogę w moim małym A. znaleźć do końca chłopczyka, którego pozostawiłam pod opieką kilka dni temu.
Czemu taki duży dzieciaczek jeszcze ma pieluszkę? Przecież spokojnie mogłam próbować go odpieluchować, przecież by szybko zrozumiał. Chyba już mogę zacząć od niego wymagać większej samodzielności, wygląda już na bardzo rozumnego dużego chłopca... Mętlik w głowie, bo przecież A. jest i tak bystry i świetnie się odnajduje i gapcią nie jest, a ja jeszcze myślę o przykręceniu mu śrubki?
A Z. jest taka malutka, taka bezbronna, drobniutka i filigranowa. Jeszcze w środę była właściwie tylko dzieciątkiem w brzuszku, które po urodzeniu będzie miało ciężkie zadanie przebić się do naszych wypełnionych miłością do A. serc, a dziś ma tam już swój apartament i fala uczucia zalewa wolne przestrzenie. 
Dziwne, trudne doświadczenie. Remanent uczuć. Byłam przekonana, że malutki A. jeszcze na długo będzie dzierżył stery mojej miłości, ale czuje, że siły się wyrównują.
Nie umiałam sobie wyobrazić jak można kochać jednocześnie dwoje dzieci, a teraz ten proces zachodzi w moim życiu i wcale nie czuje, żebym miała nad nim jakąś kontrolę, to po prostu się dzieje.
Mam nadzieję, że moje wyobrażenia o A. niedługo przygasnął i na nowo zacznę dostrzegać jego malutkie rączki, zgrabny nosek, że przestanie wydawać mi się Guliwerem w krainie liliputów i wróci do naszego świata.
Przecież on ma dopiero rok i dziewięć miesięcy, żaden z niego wielkoludek :)
Jednak bezpośrednie porównanie dwójki dzieci jest niezwykłe. A. wydaje się duży, a Z. pewnie widzę mniejszą niż jest w rzeczywistości :)
Trudne emocje początków bycia mamą dwójki dzieci, ale też niezwykle ciekawe :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz