środa, 12 sierpnia 2015

Dzień 65. Obywatelka

Tata załatwił sprawy urzędowe i mała Z. otrzymała swój własny, osobisty numer PESEL :)
Upały nie odpuszczają, a przez to każdy dzień podobny jest do innego dnia. 
Czy wydarzyło się dziś coś szczególnego, fascynującego, coś WOW?
Chyba nie, a może wszystko?
A może to, że mimo gorąca i braku warunków do spędzenia dnia na dworze, mały A. wciąż dzielnie daje radę w czterech ścianach?
Nudy! Trzeba to sobie jasno powiedzieć, ciężko wynaleźć jakieś nowe fascynujące zajęcia domowe. Obecność Babci i jej opieka nad A. sprawiają, że nie mobilizuję się do końca tak jakbym to robiła gdybym była sama z dzieciaczkami i po prostu musiała zorganizować czas sobie i im. A tak, ten czas trochę przecieka mi przez palce. 
Czasem brakuje mi troszkę takiej mojej przestrzeni z A. Zabawy tylko we dwoje, gotowania, leżenia na podłodze i bycia razem. 
Gdzieś mimo, że A. jest blisko, momentami jest za daleko i czasem nie jest mi z tym dobrze.
Potrzebuję jeszcze troszkę czasu, żeby poukładać sobie w głowie, że teraz czas zawsze będę musiała dzielić między A. i Z., że ciężko będzie wygospodarować go tylko dla A. i oddać się bez reszty zabawie z nim. Czym Z. będzie starsza, tym więcej uwagi będę musiała dzielić po równo.
To ciężkie zadanie i dla mnie i pewnie dla A., ale mam nadzieję, że sobie z tym poradzimy i zachowamy choć odrobinę tylko naszego świata.
Szczęściem na dziś jest świadomość, że mam w domu dwa małe cuda i choć wiem, że będzie piekielnie ciężko poradzić sobie z ich odmiennymi potrzebami, że czasem będę chciała się poddać i uciec gdzieś daleko, to przyjdą takie chwile, że będę najszczęśliwszą osobą na świecie i mam nadzieję, że moje małe kruszynki też.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz