niedziela, 16 sierpnia 2015

Dzień 69. Spontaniczny grill rodzinny


Niedziela niezwykle udana. Spontaniczna wyprawa do rodziców bratowej K. na grilla była bardzo dobrym pomysłem Taty.
Upał nie doskwierał, więc malutka Z. i przebywająca u dziadków L. mogły wylegiwać się w swoich karocach do woli.
Całe szczęście, że ogrzewające ciałko Z. słoneczko sprawiło, że prawie cały pobyt pospała, bo A. był wszędzie.
Mała chodząca ciekawostka nie do zatrzymania. Nie mam pojęcia jak miałabym sobie poradzić sama poza domem z maleńką Z. i A. W tej chwili wydaje mi się to niewykonalne. 
W każdym razie, mała uśmiechnięta główka, drepcząca po trawce, to widok, który lubię i mimo, że trzeba mieć oczy dookoła głowy, to mam satysfakcję, że A. właściwie spędził czas.
Wielkim plusem pobytu było również to, że wszyscy sporo czasu i uwagi poświęcali A., więc byłam troszkę z obowiązku biegania wszędzie za nim zwolniona.
Bardzo przyjemna atmosfera, relaks, odpoczywające dwie dziewczynki, poznający świat A.
czego chcieć więcej od letniej, słonecznej niedzieli?
Pozytyw za cały dzień i za wszystkie jego elementy.
Bo czasem fajnie wypocząć i móc troszkę wyluzować mając świadomość, że ktoś w razie potrzeby zajmie się małym biegającym szkrabem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz