sobota, 29 sierpnia 2015

Dzień 82. Żeby nie słyszał "NIE"

A. jest wszędzie. A. jest nie do opanowania. Czy każdy prawie dwulatek tak ma? Tłumaczę sobie, że tak, bo inaczej zaczęłabym wątpić w powodzenia misji "dzieci". A. nie słucha gdy się prosi, żeby czegoś nie robił. Testuje, sprawdza na ile może sobie pozwolić i całkiem nieźle sobie radzi w doprowadzaniu mnie do przerażenia, że coś robię nie tak. Jest ciekawy generalnie wszystkiego. Szafki w kuchni do tej pory niedostępne, bo zamknięte na specjalne haczyki, już nie stanowią wyzwania dla jego małych rączek. Zamrażarka i będące w środku pudełeczka to teraz najciekawsze przedmioty w zasięgu jego wzroku. No dobra... nie ogarniam. 
Siedząc na kanapie i karmiąc malutką Z. nie ma szans, żebym okiełznała tego ciekawskiego ludka. 
Najłatwiej jest mówić "NIE". "Nie ruszaj", "nie dotykaj", "nie otwieraj", "nie bierz"... nie, nie, nie...
Jeszcze może usłyszeć "zostaw to", "A., A., A...."
Szczerze mówiąc już dziś zrobiło mi się go zwyczajnie szkoda. Owszem nie chcę, żeby zaglądał do szafek, wyjmował rzeczy z lodówki, zdejmował rzeczy z półek i wchodził do łazienki gdy ktoś jest w środku, ale serce mi pęka gdy słyszę te wszystkie zakazy i sama je powtarzam. Ok. zasady są ważne i nie zamierzam tu odpuszczać, ale natężenie ich kompletnie mnie nie satysfakcjonuje. 
Dlatego po prostu poszliśmy z A. do jego pokoju, tam może wszystko. To jego królestwo i zakazy, poza stanowiącymi jakieś zagrożenie, tam nie istnieją.
A. wyrzucił z pudełek wszystkie zabawki. Bawił się czymś przez chwilę, zostawiał i szedł po kolejne rzeczy. W krótkim czasie wykładzina zaczęła znikać pod warstwą zabawek, a A. był po prostu radosny i nieskrępowany. Nie wiem kto bardziej potrzebował takiego oddechu wolności A. czy ja, ale cieszyłam się, że w świecie zakazów ma swój azyl. Bo wspaniały jest ten malutki A. i choć czasem nieznośny i uparty, to jest małym wspaniałym ciekawym świata ludzikiem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz