czwartek, 20 sierpnia 2015

Dzień 73. 21:15 - ciiiiszaaa

Mój świat stanął na głowie po raz drugi dwa tygodnie temu. Szalejące hormony, nowa sytuacja, wszystko to kumuluje się w dużo większe niż zwykle zmęczenie. 
Mimo tego, że przyzwyczajona jestem do nieprzespanych nocy, jakoś ciężej znoszę teraz brak snu.
Z. stwierdziła, że jednak fajnie śpi się w ciągu dnia, a w nocy chętnie sobie pomarudzi.
A. niestety musiał się tymczasowo wyprowadzić z naszej sypialni i z Tatą zamieszkują inny pokój, bo niewyspana mama + niewyspany A. = dzień masakra. A tego trzeba unikać :)
Dziś po trudach ostatnich dwóch tygodni dzieci objawiły swą łaskawość. O 21:15 do śpiącej Z. dołączył A. i nastała cisza. Błogi spokój, lekkie niedowierzanie, czas na spokojne zjedzenie kolacji i próba obejrzenia filmu.
Tak sobie teraz myślę, że bardzo łatwo było mieć jedno dzieciątko ;)
Wolny wieczór, dający możliwość złapania oddechu przed trudami nocy... taaak, tego właśnie mi trzeba było. Jeszcze gdyby mi się tylko tak spać nie chciało...
Bo to chyba z mamami dwójki dzieci tak jest, że ta 21:00, to czas snu całej trójki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz