piątek, 14 sierpnia 2015

Dzień 67. Maaa i Ojeku

Przyznaję się bez bicia, że z A. na temat pojawienia się Z. nie rozmawiałam. Po prostu nie czułam konieczności i słuszności dialogu na ten temat. Czy to było słuszne czy nie, trudno mi to ocenić i osądzać samą siebie. Niemniej jednak, Z. jest już z nami w domu kilka dni i A. (nie zapeszając) na razie bardzo dobrze sobie w nowej sytuacji radzi.
Gdy prosi się A., żeby dał buziaka, to najczęściej słyszy się stanowcze i głośne: NIE! Czasem dla zabawy się go pytam, ale zwykle po prostu kradnę sobie całusa :)
Zupełnie inaczej ma się sprawa buziakowania Z.
Nie wiem skąd się to A. wzięło, ale jest to wspaniałe i wzruszające, kiedy podchodzi do Z., gładzi ją rączką po główce, robiąc przy tym swoje urocze: OOOO, a potem nachyla się nad nią i dając buziaka małej siostrzyczce, robi wspaniałe: MAAA :)
Serducho się raduje, gdy widzi się takiego małego człowieczka, który niewiele jeszcze wie o świecie, a mimo tego potrafi przelać swoje pozytywne uczucia na dziewczynkę, która raptownie wkroczyła w jego świat.
Drugim uroczym powiedzonkiem A., które jest teraz niezwykle aktualne jest: OJEKU.
OJEKU A. mówi na niemal każde zdarzenie. Gdy spadnie łyżeczka: OJEKU, gdy Z. zapłacze: OJEKU, kiedy pada deszcz: OJEKU
Wspaniały jest ten mały ludek. Choć czasem brakuje mi do niego cierpliwości, kiedy zaczyna płakać w mojej szybkiej dorosłej ocenie bez przyczyny. Staram się jednak panować nad sobą i wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady cierpliwości, bo przecież to dopiero początek jego poznawania świata.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz