środa, 17 czerwca 2015

Dzień 9. Zabawy z mamą, zabawy z Tatą

"Nie umiem bawić się z dzieckiem, a on sam też nie umie" - to zdanie, które o dziwo, dość często przewija się w wypowiedziach rodziców. Zwłaszcza chyba tych, którzy spędzają ze swoim potomkiem mało czasu. Odpowiedzią na ich kłopot, są wszystkorobiące zabawki, a może to jest przyczyna tych kłopotów?
Zabawka do dziecka mówi, świeci się, gra, a rodzic ma wrażenie, że spędza z dzieckiem czas. No bo przecież zabawka była droga, na opakowaniu magiczny napis "edukacyjna", czego chcieć więcej?
Ano.....wszystkiego.
Nie jestem zagorzałą przeciwniczką multimediów w życiu małego ludzika. Nie podniosę rabanu, że bajki to najgorsze zło tego świata. Sami z Tatą puszczamy A. przygody Świnki Peppy i razem z nim, komentując jednocześnie bajkę oglądamy te historyjki.
Nie rozumiem jednak kompletnie, w jaki sposób edukuje nasze dzieciątko zabawka, która beznamiętnym, monotonnym "głosem" powtarza kilka zwrotów?  A gdzie mimika i gesty, które pomagają zrozumieć pojęcia? Gdzie modulacja głosu, która przybliży świat? Niczego takiego nie ma. Dzieciątko siedzi, naciska guziki i mimo iż zajęte i spokojne, tak naprawdę niewiele od nas dostaje. Bo najważniejsze czego taki maluszek moim zdaniem potrzebuje w zabawie, to swoboda, własna kreatywność i nasz czas. 
Nie trzeba siedzieć nad głową dziecka i mówić mu co ma robić, jak ustawić wieże z klocków, jak bawić się misiem. Z tym taki mały człowiek z pewnością w większości poradzi sobie sam. Trzeba być gdy nas potrzebuje. Gdy zaprosi do wspólnej zabawy, lub gdy my czujemy chęć wskazania mu jakiegoś fajnego nowego rozwiązania. Najważniejsze to moim zdaniem, nie próbować bawić się za dziecko, albo nie oczekiwać od niego konkretnego scenariusza zabawy. Rozmawiać, pokazywać, udawać, naśladować. Nie wstydzić się przed sobą być w tym trochę śmiesznym i karykaturalnym, bo tu chodzi przecież o najważniejszą istotkę w naszym świecie.
Ja zauważyłam jedną rzecz. Tata też kiedyś mówił, że nie umie się bawić z A. I wcale się tego nie uczył, o nie. Po prostu nagle zaczęło to być bardzo naturalne i oczywiste. Przebywanie z A., pokazywanie mu świata i poznawanie jego, stało się przyjemnością. Już jak się rodzic wkręci w codzienne aktywne spędzanie czasu z maluchem, to..... tego się nie zapomina. Taka potrzeba i łatwość zabawy rozwijać się będzie wprost proporcjonalnie do czasu spędzonego wspólnie i jednoczesnego poznawania własnego dziecka. 
Taki pozytywny obraz dzisiejszego dnia - zabawa z A. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz