niedziela, 28 czerwca 2015

Dzień 20. Niedziela będzie dla nas.

Ależ mi się nie chciało nigdzie dziś wychodzić i niczego musieć. Po prostu miałam ochotę na bezproduktywną niedzielę w domu. Spędzić trochę czasu z A.  na dworze, napisać wreszcie post o Dniu Taty na bloga i generalnie nie zajmować głowy niczym konkretnym.
Traf jednak chciał, że zaproszeni byliśmy do znajomych na grilla i odmówienie wizyty nie wchodziło w grę. 
Wyrzuty sumienia związane z nieobecnością dzień wcześniej w domu jeszcze bardziej potęgowały "niechcenie" ruszenia się. Na szczęście wyjście zaplanowane było po południu, więc połowę dnia udało mi się spędzić na po prostu byciu, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.
Ponowne zostawienie A. pod opieką Babci, która przyjechała się zrelaksować, też nie było takie łatwe i powodowało u mnie lekki zgrzyt. 
W każdym razie koniec końców, jednak wygramoliłam się z Tatą z domu i bez przekonania o słuszności wyjścia i niechęci opuszczania A. pojechaliśmy na grilla.
I okazało się, że było super i czas szybko leciał, i znacznie łatwiej jakoś tak było mi pogodzić się z rozłąką z A. niż wczoraj.
Myślę, że miały na to wpływ dwie rzeczy. Przede wszystkim nie chodziło tu o tak wiele godzin naszej nieobecności, a poza tym byliśmy bardzo blisko i w każdej chwili mogliśmy szybciutko wrócić.
Czasem narzekam, że mało wychodzimy do znajomych. Znacznie częściej spotkania towarzyskie odbywają się u nas w domu. Bardzo lubię jak przychodzą do nas goście, ale czasem fajnie być po prostu gościem :) I kiedy nas ktoś zaprosi, to zamiast się cieszyć, włącza mi się często niechęć do wyjścia. Czemu tak jest? Kompletnie nie wiem. 
W każdym razie wyjście okazało się bardzo udane i relaksujące. A jeszcze wspanialszy był oczywiście powrót do domu. Mały A. siedział z Babcią na dworze i cały umorusany i zadowolony zbierał te swoje małe kamyczki. 
Ach jaka to radość mieć taki wspaniały Cud w domu i nie móc się doczekać, kiedy się wreszcie do niego wróci. Bo choćby nie wiem jak było fajnie na spotkaniu i jakby wygodne było to, że przez kilka godzin nie trzeba biegać za małą energetyczną istotką ciekawą świata, to i tak najlepsze są powroty. 
Muszę nauczyć się jednak mocniej doceniać chwilę, kiedy można pobyć w gronie dorosłych, bo wtedy najlepiej ładują się akumulatory dające energię, siłę i entuzjazm do aktywnego przebywania z A. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz