czwartek, 18 czerwca 2015

Dzień 10. Wieczorny relaks rodziców

Wieczorne zasypianie A. to nie jest najszybsza czynność dnia. 
Raczej rzadko się zdarza, żeby po prostu błogo zamknął oczka od razu po położeniu się do łóżeczka. Znacznie częściej zanim zmorzy go sen wykona jeszcze sto różnych czynności. Kilka razy zejdzie z łóżeczka żeby jeszcze się chwilę pobawić, wdrapie się na fotel, na którym siedzę i czekam aż zaśnie i się przytuli. Czasem, gdy już mi się wydaje, że utula go sen,  on nagle rozbawiony zaczyna coś ważnego opowiadać w swoim języku :) 
Ile wieczorów, tyle scenariuszy :) 
W każdym razie istnieje na ogół szansa, że koło 21:30 - 22:00, A. będzie już słodko spał. 
Tak się właśnie stało i dziś. Po przytulaniu i szukaniu choćby najmniejszego dotyku mojej ręki, A. rozpoczął nocny odpoczynek. 
Tak się ułożyło, że i Tacie udało się skończyć pracę w domu o podobnej godzinie, co podobnie jak szybkie uśnięcie A. niezbyt często ma miejsce. Znacznie częściej ostatnio Tata siedzi po nocach przy komputerze. 
Ale na szczęście dziś było inaczej :) 
W związku z tym, mieliśmy z Tatą wolny wieczór! Wooooow... można się zachwycić :)
Tak, tak... te najbardziej prozaiczne sprawy najmocniej cieszą, gdy w domu jest mały człowieczek i znaczna część życia kręci się wokół niego. 
Mogliśmy po prostu pobyć z Tatą razem. Odpocząć, wyłączyć głowy, a właściwie z pełnej aktywności przełączyć się w tryb czuwania :)
A najfajniejsze we wspólnym wieczorze jest to, że na siłę nie trzeba nic robić razem. Wystarczy, że ta druga osoba jest całym sobą blisko. Tata czytał swoją gazetę, ja zajęłam się czytaniem swojej i po prostu byliśmy, odpoczywaliśmy, rozmawialiśmy i łasuchowaliśmy :) Po zabieganym dniu, taki wieczór regeneruje psychicznie bardziej niż cokolwiek innego. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz