piątek, 12 czerwca 2015

Dzień 4. Dzielność nad dzielnościami

Dzisiejszy dzień minął pod hasłem "Działanie". Przyznam, że niezbyt często zdarzają mi się takie dni jak dziś. Faaajny był..... ;) choć bardzo męczący. 
Odkąd A. potrzebuje dużo ruchu i nie jest w stanie usiedzieć na miejscu, staram się nie bywać w miejscach dla niego nieprzystosowanych zbyt długi czas. Tzn. jeździmy po zakupy, no bo coś jeść trzeba, ale żeby było to łatwe z A. z dodatkowym brzuszkiem to nie powiem. 
W każdym razie dzisiejszy dzień był inny. Sytuacja wymagała tego, żeby odciążyć Tatę i pomóc pozałatwiać kilka spraw. W związku z tym nie zapowiadało się, że to będzie łatwy dzień i wizja płaczącego, zmęczonego A. troszkę mnie zniechęcała do działania. Wyruszyliśmy w drogę z przeświadczeniem, że jeśli cokolwiek będzie przeszkadzało A. to po prostu odpuszczamy i niestety Tata będzie musiał załatwić to innego dnia. Zapakowaliśmy się z A. w Stonkę i z pełną listą zadań ruszyliśmy. I co się okazało.....? Że A. to najdzielniejszy chłopczyk na świecie! Dał radę! Ba, on nawet przez chwile nie miał gorszego humoru. Radośnie rozmawiał ze mną w tylko sobie zrozumiałym języku, jak czekała nas dłuższa podróż z punktu a do punktu b, to sobie zasypiał. Wszystkie moje obawy okazały się dziś zupełnie bezpodstawne. Udało nam się załatwić wszystkie sprawunki i byłam naprawdę zdumiona zachowaniem A. 
A swoją drogą tak aktywny dzień był mi chyba potrzebny. Staram się z A. jednak tak nie pędzić i rzadko pozwalam sobie na takie wyzwania. A dziś wróciłam do domu zmęczona, ale mega zadowolona z siebie i A.
Wspaniały ten A.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz