wtorek, 15 września 2015

Dzień 99. No to jazda ;)

Dawno, dawno temu...
Oj niby wcale nie minęło tak dużo czasu, a jednak czuję jakby to były całe wieki.
Do rzeczy. Kiedy na świecie nie było jeszcze Z., ba gdy nie było jeszcze A. często towarzyszyłam Tacie w samochodowych wyprawach po Warszawie. Tata pracował, a ja nie siedziałam sama w domu, tylko spędzaliśmy czas razem. 
Gdy A. był malutki i przesypiał prawie całe dnie, również nie odmawialiśmy sobie tej przyjemności. 
Teraz niestety jest to już znacznie trudniejsze logistycznie, wywołuje więcej nerwów. A. już nie jest w stanie usiedzieć spokojnie i potrzebuje przestrzeni do biegania, hałasowania i zabawy. 
Dlatego dzisiejszy dzień uznać muszę za wyjątkowy, bo dziś udało nam się wspólnie pojeździć.
Było to spowodowane moją i Z. wizytą w poradni laktacyjnej, która miała nas uspokoić, że malutka Z. prawidłowo jest karmiona i jej ulewanie nie jest moją winą, tylko jej urodą.
W związku z tym Tata i A. pojechali z nami. 
Fajnie było pojeździć z Tatą. Ostatnio bardzo mało mamy czasu dla siebie, żeby po prostu pogadać, a gdy Tata wraca wieczorem, nie mamy już na to siły.
Po całym dniu z dzieciaczkami jestem zmęczone i czasem znudzona, a Tata po całym dniu w pracy jest wykończony, często zdenerwowany i jeszcze nie przestaje myśleć o dniu dzisiejszym, a już wchodzą myśli dnia jutrzejszego.
Oj nie jest łatwo i tęsknimy za sobą. 
Dlatego chwile, które możemy spędzić wspólnie są bardzo cenne i lubię je :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz