poniedziałek, 7 września 2015

Dzień 91. A. społeczny ;)

Malutki A. świetnie radzi sobie wśród obcych osób. Jest uroczy, czym zjednuje sobie przychylność otoczenia. Czy ma to dla mnie znaczenie? Teoretycznie nie, bo najważniejsze przecież żeby był szczęśliwy i w ogóle i nie każdy musi go lubić, widocznie świat nie jest na niego gotowy ;)
A tak serio, to cieszę się, że fajnie się rozwija i jak powiedziała moje koleżanka, "fajny z niego facet jest".
Gdy wychodzimy w miejsca gdzie może się chwilę pobawić, zawsze obserwuję go na tle innych dzieci. Nie chodzi o porównywanie sposobu zabawy, ale o jego odnajdywanie się wśród "rówieśników".
Mam wrażenie, że lubi inne dzieci, tzn. jest ich ciekawy. Nie atakuje, nie jest zaborczy, tylko patrzy tymi swoimi wielkimi oczami, co też ci mali ludzie wokół robią :)
Czasem martwię się, że jest za grzeczny, ale to kompletna bzdura i moje urojenia. Wiem, że świetnie sobie radzi. 
Staram się nie ingerować w jego zabawę, ale obserwuję innych rodziców. Patrzę, czy reagują w chwilach, gdy ich dzieciątko zaburza przestrzeń innego dziecka i z wielką radością stwierdzam, że Tak!
Wiele słyszałam o mamach, które mają wszystko gdzieś i uważają, że prawo dżungli, to świetny sposób na rozwiązywanie spraw wśród dzieci. Szczerze mówiąc takie podejście wzbudza we mnie agresję. Gdybym spotkała taką mamę, to chyba nie potrafiłabym się powstrzymać przed zwróceniem jej uwagi, że plac zabaw nie zwalnia z wychowania.
Czasem patrzę, jak rodzice małych rozrabiaków próbują ich poskromić i są tak bezradni i tak bardzo zaczynają się wstydzić, że sobie nie radzą z pociechami. Jeśli próbują to mam do nich ogromnie dużo wyrozumiałości i empatii, bo każde dziecko ma czasem gorszy dzień. Każde wystawi na próbę opanowanie i cierpliwość swoich rodziców. Czasem może być to w najmniej sprzyjających warunkach, no... zwykle wtedy to występuje ;)
Mnie jeszcze taka sytuacja nie spotkała, ale wiem, że już niebawem może się przytrafić. Co wtedy zrobię? Nie wiem.
Pewnie mimo iż to irracjonalne zawstydzę się, będę nerwowo szukała rozwiązania, będę robiła dobrą minę do złej gry, bo i tak przegram, to pewne ;) Może nawet się zdenerwuję na A. i zezłoszczę na siebie, że sobie nie radzę. Potem dopiero zdam sobie sprawę, że wszyscy tak mają i będzie mi jakoś łatwiej. Bo dzieci nie byłyby dziećmi, gdyby nie robiły nam czasem testów i nie płatały figli.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz